sobota, 1 września 2012

Rozdział 9



Kilkanaście minut później byliśmy już pod domem The Wanted.  Tak się złożyło, że inni już wychodzili.
- Witam! – krzyknęłam do znajomych.
- Cześć. – krzyknęli tłumem. Nathan mrugnął mi okiem.
- To co idziemy? – spytał Tom.
- Jasne. 
Drogę  do centrum handlowego przegadałam z Naresshą.
Zrobiliśmy sobie przerwę w małym barze, wewnątrz centrum.
Niedaleko nas, tańczyła mała grupka ludzi – głównie dziewczyny. Chłopacy się bardzo zafascynowali.
- Nawet o tym nie myśl. – wyprzedziła Sivę Naressha.
- Oj no, nie mogę sobie popatrzeć? – uśmiechnął się Siva.
Naressha prychnęła śmiechem.
- Idź jakąś poderwij, co? – szepnęłam do Toma. Jest mi dobrze z nim jako przyjaciółka. Dlaczego więc mam sienie cieszyć z jego szczęścia, smucić, kiedy  i on będzie smutny.
- Nie obrazisz się? – uśmiechnął się.
- Za co? Jak ci nie wyjdzie, to ci pomogę. – poklepałam go po ramieniu. Jak mu nie wyjdzie, zawsze może próbować dalej.  
Chłopacy poszli. Gały wytrzeszczone jak nie wiem co, na dziewczyny. Razem z Naresshą pękałyśmy ze śmiechu. Oj, chyba najbardziej napalony był Tom.
Po kilku minutach wrócili do nas: Max, Siva i Nath.
- Jesteś ze mnie dumna? – zaśmiał się Siva.
- Nie za bardzo… - powiedziała koleżanka.
- Jak to? – chłopakowi od razu zrzedła mina. – Przecież stałem najdalej.
- Ojej, pogadamy w domu. – Naressha wygięła usta w triumfie „zwycięstwa”.
- A ty? – Nathana.
- Znudziło mi się. – powiedział.  –Tu jest o wiele ciekawiej.
- Oj, cicho, bo podchodzi do Toma jakaś dziewczyna. – zauważyła mulatka.
- Ciekawe czy mu się uda? – zaciekawił się Siva.
- Jay chyba nie może się zdecydować. – zaśmiał się Nathan.
- No chyba nie. – przyznał Siva.
-A nie jesteś zła na Toma? – zdziwił się Siva.
- Za co? – spytałam.
- Podobno jesteście razem. – wtrącił się Nathan. 
- Kolejna historyjka?
- „ Jest nam razem dobrze, nasze dzieci będą miały na imię Harry i Hermiona” .
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Świetne, zastanowię się nad tym. – uśmiechnęłam się.
- Poproś mnie, to ja ci wybiorę imiona dla dzieci. – zaśmiał sie Siva, my również.
- Wiecie co, poczekacie na mnie?- spytałam się. - Ja pójdę kupić coś tej „dupie”.
  -Jasne. – odparli.
- Jakiej „dupie”? – zaciekawił się Siva.
- Kuzynce.
-Ahh takie kapcie. – dodał.
- Mogę iść z tobą? – zapytał Nate.
- Yy… tak. – nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po prostu byłam w niebie i to w ósmym.
- To ja chyba nie będę potrzebna. – uśmiechnęła się do mnie Naressha.

- Dzięki, że ze mną poszedłeś. – uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co. To gdzie dokładnie idziesz?
- Właśnie nie wiem. Gdzie można kupić jakieś pamiątki?
- Yy… - rozglądnął się. – Gdzieś tu, na pewno.
Zaśmiałam się.
- Kiedyś znajdziemy. – dodał.  – Mogę cie o coś zapytać?
- Tak?
- Jak poznaliście się z Tomem?
- Kiedy graliście koncert  Polsce. Spotkałam Toma, kiedy szukałam mojego idola. On mi pomógł. Od tej pory jesteśmy w stałym kontakcie.
- Czyli mówił prawdę.
Uśmiechnęliśmy się. 
-Dasz mi swój numer telefonu?
 -Z miłą chęcią.
Zapisał mój numer w komórce.
- O patrz, tu coś jest. – wskazałam palcem na mały sklepik.
Weszliśmy do wewnątrz. Mały, ale ile tu wszystkiego było…
- Co konkretnie chcesz kupić. 
- Pamiątkę. Do kuzoli. Proponujesz coś?
 - Pełno tu jakiś kubków… albo T-shirt.
- Chciałabym bardziej coś oryginalnego…
- To poszukajmy czegoś.
‘Nathan i Alex wkroczyli do akcji’. Błądziliśmy po całym sklepie, aż w końcu moją uwagę przykuł pewien obraz, a raczej zdjęcie oprawione w ramkę – mniejsza o to.
- Czekaj. – zatrzymałam go ręką. – Chyba coś znalazłam. Na mojej twarzy od razu radocha.
- Gdzie?
- Tam. – wskazałam palcem na wiszący nad ladą obraz. – Są śliczne. Tylko który z nich wybrać?
- Oj, tego ci nie powiem.
Zdecydowałam się na ten, na którym widniał widok Londynu w nocy – pięknie oświetlone miasto – a  w jego centrum znajdował się Big Ben.
- Piękny.
Od razu poprosiłam sprzedawcę, aby go odwiesił. Wybrałam jeszcze cholerny kubek, żeby jej mało nie było. Zapłaciłam za – moim zdaniem – udane zakupy.
Ledwie co wyszliśmy ze tego sklepu, ja już musiałam pobiec do następnego obok. Otóż dlatego, ponieważ zobaczyłam full cap, którego jeszcze nie miałam, bo biały. Ale nie no, był genialny. Ozdobiony był kolorowymi napisami, tylko z przodu.
Ale nie, po prostu boski! Śliniłam się na jego widok. Momentalnie zerknęłam do portfela. Ups… nie mogę. Wzięłam za mało kasy, chociaż nie, to ten obraz nie był zbyt tani.
- Kiedyś będę cie miała. – szepnęłam. – Zobaczysz.
- Wow. Widziałaś ten full cap? – Nathan wskazał na niego palcem.
- Właśnie do niego tutaj mówię. – uśmiechnęłam się.
- Chodź, wchodzimy. – powiedział.
- Coś ty, mam mało kasy. – wykrzywiłam usta.
- No dalej, pożyczę ci kasę.
- No dobra. – było mi wszystko jedno, ważne że będę go mieć na głowie.
Nie chcieliśmy dłużej być w tym sklepie, bo to by się źle skończyło, dlatego wyszliśmy z butiku po NIECAŁYCH 4 minutach.
- No, to się zakupy udały. – powiedział, wyciągnął z siatki czapkę dla mnie i założył mi na głowę. Nath kupił sobie podobny, tylko szary.
Aww… od razu jak przyjdę walnę sobie fotkę.
- Widzę, że mamy wspólne zainteresowanie.
- Na to wygląda. – posłałam mu uśmieszek.
- Zaprowadzę cie do mojego pokoju.
- A co tam jest?
- Zobaczysz. – uniósł brwi do góry.
Widzieliśmy już w oddali resztę. Był tam już Tom z jakąś dziewczyną – blondynka, ładna.
- Oj, chyba mu się udało. – zaśmiałam się.
- No.
Podeszliśmy do stolika. Tom z nową znajomą wstali.
- Poznajcie Kelsey. – podała nam dłoń. – To jest Alex. – uśmiechnęłyśmy się do siebie.
- Miło mi cie poznać. – ucieszyłam się.
-Mnie również. – powtórzyła gest dziewczyna.
-A to jest Nathan.  – dokończył Tom.
Pogawędziliśmy sobie trochę, a Jay z Maxem nadal stali z dziewczynami.
Bardzo spodobała mi się nowa koleżanka Toma. Coś czułam, że się zaprzyjaźnimy.  Niestety Kelsey musiała już się zbierać. Biedny Tomas, tak mu zrzedła mina…
Po powrocie do domu chłopcy – Jay, Max i Tom – biegiem(dosłownie) polecieli do swoich pokoi.
- To co, idziesz? – spytał Nathan i złapał mnie za rękę.
Chwilę zastanawiałam się zanim się domyśliłam o co mu chodzi.  - Okej.
- Gdzie idziecie? – zaciekawił się Seev.
- Do mojego pokoju.
- Alex, ostrzegam cie, lepiej się wycofaj zawczasu. – powiedział z lekko wystraszonym głosem.
- Wiesz co… Wczoraj sprzątałem. – powiedział chłopak przez zęby.
- No to bardzo się cieszę.
- Chodź. – pociągnął mnie za rękę.
Weszliśmy do pokoju. Nath zamknął drzwi.
- Zaczekaj.
Ja w tej chwili walnęłam sobie fotkę w nowym full cap’ie. Chłopak podszedł do szafy, a kiedy ją otworzył, „kopara” mi opadła. 
- To wszystko twoje? – wyjąkałam z oczami na „MOM PLEASE”. 
Full cap’ów od koloru do wyboru. Po prostu królestwo.
- Wybierz sobie, która ci się podoba. – powiedział.
- No coś ty…
- No dalej, na serio. – uśmiechnął się.
- Ale tak serio, serio?
- No serio, serio. 
- A jak będzie za mała, albo za duża? 
- No weź, będziesz miała pamiątkę...
Jak miałam wybrać z ponad 100 czapek jedną, która mi się podobała? Przecież wszystkie były… Aww.
- Wiesz co, nigdy tego nie zrobię. Zamknij mi oczy. Wtedy wybiorę bez problemu.
- Ciekawe rozwiązanie. – zaśmiał się, podszedł bliżej mnie i  zasłonił mi oczy swoimi rękami. Były tak delikatne. O mało co się nie zatraciłam i nie złapałam go za ręce. Ocknęłam się. Wyciągnęłam dłoń przed siebie i już poczułam jak dotykam full cap’a.
- Już. – powiedziałam, a Nate odsłonił mi oczy. – Kochany jesteś! Dziękuje ci! Jest śliczny. – rzuciłam mu się na szyję i dałam buziaka w policzek.
- Chyba będę ci częściej sprawiał takie „prezenty”.
- Nie, nie ma mowy, żebym brała coś od ciebie, jak już będę odkupywać… - mrugnęłam okiem. Zdjęłam czapkę i rzuciłam ją na łóżko chłopaka, a „zdobycz” włożyłam na swoją głowę.
Usiedliśmy na tapczanie i gadaliśmy tak chyba z 2 godziny, jak nie więcej. Zrobiłam mu parę foteczek.
- Wiesz co, ja chyba będę się już zbierać. – bąknęłam smutno.
- Czekaj.- złapał mnie za rękę. – Mogę ci jakoś podziękować za ten dzień? – powiedział.
-Jak?
 Złapał mnie lekko jedną ręką za szyję, a drugą za podbródek i przyciągnął moją twarz do swojej. Pocałował mnie. Nie, to jest chyba sen, ale nie chciałam się z niego budzić. Po co? Mógłby trwać wiecznie.- Doskonały zapach jego ciała. Usta nie z tej ziemi. Cudo.
- Co to było…? – spytałam, będąc chyba w niebie.
- Pocałunek, chciałem posmakować twoich ust.  
- To ja już pójdę. – uśmiechnęłam się.
- Przecież idę z tobą. – odwzajemnił uśmiech. 

____________________________________________
No więc tak... jakoś wyszedł... nie wiem, czy wam się podoba.... 

Rozdziały nie będą pojawiać sie już tak często, bo jak wiecie szkoła i trzeba się wziąć do roboty.... ;/ 

Dedyk dla tych którzy pozostawili pamiątkę pod ostatnim rozdziałem ;) 

4 komentarze:

  1. Uhuhu :D pocalowali sie! :D jak sie ciesze! :P
    Rozdzial cudny ;D
    czekam na nexta :)
    Weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny :D
    Świetnie się zabawili ;]
    Tom "znalazł" Kesey ^^
    Szybciej next ;]
    Weny i pozdrawiam
    Daria a raczej Truska weczka ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź napisz coś O innych. Ciągle ten Nathan, NAthan, Nathan. I zawsze się całują.. nie długo p zapoznaniu :/ Ja jestem za Tym a by była Z Tomem.Proosz!

    OdpowiedzUsuń