poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 10



Wczorajszy dzień zaliczam do udanych, i to jak bardzo. Odkąd go zobaczyłam, wręcz paliło mi się do takiej chwili.
Obudziłam  się  już o 6.00 rano. Dobra, w ogóle nie zmrużyłam oka, można tak powiedzieć, bo z dobre 2 godziny sms’owałam sobie z Nathanem  -po prostu wstałam z wyra.
 Zrobiłam poranną toaletę. Założyłam na siebie czarne rurki, biały T-shirt z nadrukiem i krótką, bo do pasa bluzę w poziome, czerwono- czarne pasy i czerwone trampki Converse. Całość dopełniłam full cap’em od Nathana. Jakoś strasznie się teraz do niego przywiązałam, tak jak do bluzy Roberta.
Poszłam do kuchni - nawet rodzice jeszcze spali. Zrobiłam sobie kanapkę i wyciągnęłam mleko z lodówki.
Najedzona, postanowiłam że przysiupnę sobie na sofie i pooglądam coś. Wiele „ciekawych” filmów leciało o tej porze dnia, naprawdę. Byłam zmuszona oglądać bajeczkę. Lepsze to niż się nudzić, w końcu trochę się pośmiałam. Czego to jeszcze nie wymyślą, żeby dorośli ludzie takie pierdy wymyślili?!  Biedne dzieciaki, naprawdę. W tej chwili nie żałuje, że za kilka miesięcy mam 18-stkę. Heh.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do „saloniku”.
- Alex? Dobrze się czujesz? – spytał przerażonym głosem tata.       
-Tak, a czemu pytasz?
-No bo jest dopiero po siódmej.
-A… tak jakoś. „Obudziłam”  się i nie mogłam zasnąć. – uśmiechnęłam się.
 -Aha. – tato podniósł lekko głowę, trochę zadziwiony.
-Zrobić ci coś do jedzenia? Bo strasznie mi się nudzi…
- Ehhmm… no, skro nalegasz…
- To co?
- Hyymm… to może jajecznicę na  boczku ze szczypiorkiem…?
- O ja cie… jakie zachcianki. Ale no dobra, przynajmniej zleci mi więcej czasu.
Zaśmialiśmy się.


Tata już wychodził do pracy, a mama dopiero wstała.
- Tu już na nogach? – zdziwiła się jak tata.
- O co wam chodzi, kurde. Jak śpię do 12.00 to problemy, jak wstaje wcześnie też… O Boże.
- No spokojnie,  spokojnie mi o nic nie chodzi, ale coś widzę, że dzisiaj masz tak jakiś inny dzień. – uśmiechnęła się.
-  No może…
-Nigdy cie takiej nie widziałam, powiesz mi o co chodzi?
- Wczoraj był super dzień. Świetnie się bawiłam. – uśmiechnęłam się.
Podczas dalszej rozmowy z mamą zadzwonił do mnie Tom.
- Tak słucham.
- Hej Alex! Co tam?
- A dobrze, a u ciebie?
- No też, właściwie to fantastycznie!
- Właśnie, jak tam Kelsey?
- A dobrze, zaprosiłem ją dzisiaj na randkę. – zaśmiał się.
- O… to życzę powodzenia.
- Alex, ale na pewno nie jesteś wkurzona, albo coś?
- Thomas, za co?
- No… nie wiem…
- Słuchaj, cieszę się z twojego szczęścia. Naprawdę, Kelsey wygląda na cudowną dziewczynę, cieszę się, że jesteś szczęśliwy.
- Kochana jesteś. Mogę wpaść po ciebie? Dzisiaj przyjdzie Naressha.
- Dobrze, tak właściwie to miałam wpaść.
- No widzisz… to przyjdę po ciebie.
- Okej. Muszę z tobą o czymś porozmawiać.
- No.
- Ale to może jak przyjdziesz…
- Dobra, to o 11.00?
- Nawet możesz wcześniej.
- 9.00?
- Może być. – uśmiechnęłam się. Uff. Nareszcie  nie będę się nudzić.
- To do zo.
- Pa.


Usłyszałam dzwonek. Poszłam otworzyć.
- Hej. Wejdź. – powiedziałam.
- Dzięki.
Poszliśmy do mojego pokoju. Tom usadowił się wygodnie na tapczanie.
- Ponieważ jesteś moim przyjacielem chcę ci coś powiedzieć… no i może jeszcze coś spytać.
- No to dawaj.
- To najpierw się spytam. – uśmiechnęłam się. – Jaki jest Nathan?
- O Nathana się pytasz?
- No.
- No więc jaki jest Nathan James Sykes…?
- No pytam się.
- Na pewno lubi imprezować … lubi laski…
- A charakter na przykład?
- No to nie wiem… jest tam zabawny, często mnie wkurza, ale tak jak reszta. – zaśmiał się. – Więcej ci nie powiem, bo jestem tylko chłopakiem i nie patrzę nawet na takie szczegóły. A czemu się pytasz?
- No więc tak… wczoraj jak ty byłeś z Kelsey, ja poszłam z Nathanem – on chciał ze mną iść – na te „zakupy”. Dobrze mi się z nim gadało. Pożyczył mi kasę na full cap.
- Naprawdę?! – zdziwił się Tom.
- No tak. On to zaproponował.
- Jeszcze nigdy nie słyszałem. – wykrzywił minę i zaśmiał się.
- No to teraz słyszysz, ale tak w ogóle co w tym śmiesznego?
- Yy… nic. No… mów, mów.
- No więc tak… kiedy zaszliśmy do waszego domu wziął mnie do swojego pokoju…
- O Boże, przepraszam że nie byłem  z tobą. – złapał mnie za rękę.
- Ale o co ci teraz chodzi?
- Aha… czyli nie… pewnie się przygotował… no mów, mów.
Już nie mogłam ze śmiechu.
- Tom proszę cię, przestań mnie rozśmieszać…
- Ja?! Ja nic nie mówię…  No, to możesz mówić.
Zanim doszłam do siebie minęła niecała minuta.
- No więc pokazał mi swoją szafę…
- Z czapkami mam rozumieć.
- No tak i kazał mi wybrać jednego…  Siedzieliśmy  i gadaliśmy, a kiedy musiałam się zbierać pocałował mnie.
- No, no, no. Nawet się nie spytał czy może. – zażartował.
- Przepraszam, że dla ciebie to tak szczegółowo opisałam, ale dłuższa historia pewnie by cie znudziła. – uśmiechnęłam się. – No więc jak myślisz? Mam robić sobie jakieś nadzieje? Mam u mnie szansę?
- Hym… no wiesz… nigdy nie słyszałem, żeby młody tak się zachowywał.
- To popytasz się go trochę?
- No dobra. Dla ciebie wszystko.
- Dziękuje. – uściskałam go i dałam buziaka. – Aha… wracając do Kelsey… umów się kiedyś z nią, żebyśmy tak razem się spotkali… chcę ja lepiej poznać. – uśmiechnęłam się.
- Pewnie.
- I nie spierz…
- Tak tak, wiem.
- No, to dobrze. – poklepałam go po plecach. – To możemy już iść.
- No, możemy.   


Byliśmy już na miejscu.
- Co robimy? – klasną w ręce James.
- Właśnie. – powiedział Max.
- A gdzie młody? – spytał Tom, ja nawet też byłam ciekawa.
- Śpi chyba jeszcze.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Ten to ma fajnie. Zasnął. A ja musiałam bezczynnie czekać, aż wstanie słońce. On pewnie już tyle razy przeżył taki pocałunek, że pewnie to było dla niego coś normalnego. Dla mnie to było coś nie z tej ziemi. Całowałam się już z kilkoma kolesiami, ale to nie to. Teraz tak sobie myślę, że zakochałam się w życiu tylko raz – teraz, właśnie w tej chwili. Ale jak coś może z tego wyjść? Tom mówił, że lubi zaliczać panienki. Nigdy bym tego po nim nie powiedziała, bo zdawał mi się taki… no nie wiem. Na pewno nie było mu obojętne zostanie ze mną sam na sam, to było coś wyjątkowo silniejszego.   
- To ja zabiorę Alex do twojego pokoju, a wy coś wymyślcie. – Naressha powiedziała do Sivy.
 -Czemu do mojego?
- A czemu nie? Co, bałagan masz?
- Nie, dobra to idźcie a my tu coś wymyślimy.
Zaśmialiśmy się.
- To jak idziecie na piętro, to Alex, obudź królewicza. – poprosił Tom.
- Okej.
Weszłyśmy po schodach na górę. Szybko, żeby Nari (takie zdrobnienie mi się wymyśliło ;p) nie musiała za mną czekać, podeszłam do drzwi pokoju Nathana. Nie wiedziałam co zrobić. Trochę się wstydziłam, więc zapukałam.  Nie odpowiedział. Zastukałam do drzwi mocniej niż poprzednim razem.
- Czego?! – odezwał się Nath.
Z początku się wystraszyłam. Kurde, agresywny.  
- Yy… chłopaki kazali mi cie obudzić. – nie wiedziałam co powiedzieć, i tyle. Nari stała za mną i śmiała się.
Po chwili usłyszałam szybkie kroki. Otworzył drzwi.
- Przepraszam cie, nie wiedziałem, że to ty.
Uśmiechnęłam się. Czyli nie jest agresywny, hehe.
- Nic się nie stało. Chłopacy prosili, żebym cie obudziła.
- Mogłaś wejść do środka. – uśmiechnął się. – To może teraz wejdziesz?
- Może później.  Teraz zejdź na dół do chłopaków. – przypomniałam mu.
Posłałam mu uśmieszek i odeszłam do Naresshy, gdzie razem poszłyśmy do pokoju Sivy.
- Czy ja o czymś nie wiem? – zapytała wchodząc do pokoju.
- No, nie wiesz.
- To dalej, opowiadaj. – pogoniła mnie.
- Wczoraj Nathan mnie pocałował.
- Uuu… - krzyknęła.
O mojej wczorajszej przygodzie gadałyśmy jeszcze z dobre 15 minut. Potem zapoznałam się jeszcze bliżej z Naresshą.


- Możecie już zejść. – powiedział Siva, po godzinie.
- Co wy żeście tam robili? – zdziwiłyśmy się.
- No… hymm… Jay włączył telewizor i akurat leciał mecz no i oglądaliśmy i zapomnieliśmy o was. – wygęgał.
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra, schodzimy. – powiedziała Naressha.

The Wanted czekali na nas w salonie w „magicznym kręgu”.
- Butelka? Nie było nic lepszego? – spytałam.
- Nie.
No dobra. Dosiadłyśmy się do chłopaków i Max zaczął kręcić butelką.
- Nathan kochany, pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie. – uśmiechnął się.
- Weź miotłę, stań w otwartych drzwiach wejściowych i zatańcz romantyczny, albo… czekaj nie, namiętny taniec z „nią”.
-Z miotłą?!
-Taak.
- Dobra. – uśmiechnął się i poszedł do kuchni wziąć miotłę. Po kilku sekundach stanął w progu. Max pędem podleciał i otworzył mu drzwi.
- To zaczynamy. – uśmiechnął się Jay z komórką w ręku. Szybko poleciałam po aparat zrobić kilka zdjęć.
Ohh. Jak on tańczył. Ze śmiechu walaliśmy się po ziemi. Lepiej niż by tańczył na rurze. W tym samym momencie po chodniku szła jakaś babcia, niewysoka z siwym koczkiem na głowie. Przystanęła na chwile i popatrzała się w kierunku Nathana. Uśmiechnęła się i pokręciła przecząco głową, a my znowu walaliśmy się po ziemi.
- Dobra starczy. Zmęczyłem się. – powiedział Nate.
- Jesteś genialny. – Jay podszedł do niego ciągle się śmiejąc i poklepał go po plecach.
-Dzięki.
 Wróciliśmy na swoje miejsca, dokończyliśmy zabawę i tak aż do 12.00.
 
_________________________________

Dzisiaj wyjątkowo wstawiłam, nie będę się wypowiadać dlaczego... ;p Szczególny dedyk dla Miu Bry - wie o co chodzi.
Dedyk także dla tych którzy skomentowali ostatni post:
skaplikowana..
Truska weczka
Dziękuje za komentarze, i za to że czytacie rozdziały ;***

5 komentarzy:

  1. hahahahahaha xdd leeże z końcówki. Lepszy niż na rurze powiadasz?
    I czemu mnie tam kurde nie było?? ;((
    A rozdział booski ^^
    Czekam na kolejny i życze weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. toooooooooootaaaaaaaaaaaaakiepiękneeeeeeeeeeeexDcudo:*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne ;]
    taa... taniec z miotłą xD
    dawaj szybko nexta <3
    szybko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuuuu, nathan sobie potanczył! :D
    I to w dodatku na miotle... hahah... ^^ ahahaha
    Tak tańcze na miotle, stalowa miotła... xD hahaha ^^ hahah
    Dziękuję ci za dedyk!
    I wenki oraz pozdrowionka ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Taniec z miotłom i jeszcze ta babcia...^__^ :D ^__^
    Ciekawe czy na serio dobrze tańczy na miotle... Ale mniejsza z tym.
    Rozdział rewelka!!
    Weny kofana i czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń