wtorek, 18 września 2012

Rozdział 12



-Masz zajebistego tate. – powiedział z radością Nathan.
- Serio?
- Jest świetny! Chciałbym mieć takiego!
- No dobra, jak uważasz. – uśmiechnęłam się. – Ciekawe jak idzie chłopakom…
- No sam jestem strasznie ciekawy.
- Nie wiem, czy opłaca się nam iść teraz na ta kolację. – zaśmiałam się.
- Może kiedy indziej. Mam pełny żołądek.
- Ja też.
Postanowiliśmy, że oglądniemy jakiś horror. Zaproponowałam ŚMIERTELNĄ ODWILŻ, nie wiem czemu, ohyda, blee.
Siedziałam obok Nathana. On objął mnie wokół szyi ramieniem. Od razu czułam się lepiej. W pewnych momentach to aż mnie otrząsało.
- Wszystko w porządku? – zaśmiał się Nath.
- Nooo. – powiedziałam z obrzydzeniem.
- Sama wybrałaś ten film.
- No wiem.
- To może włączymy inny?
- No nie, dobra.
- I tak nie oglądnę go do końca, bo będę śmiał się z ciebie.
- Haha. Bardzo śmieszne. – przymrużyłam oczy. – To co proponujesz?
- Ehmm… no nie wiem.
- A oglądałeś Sale Samobójców? Mam z angielskim tłumaczeniem.
- Dobra, może być. A to jest straszne?
- Nie, tylko jak „mój” Dominik umiera to chce mi się płakać. – zrobiłam smutną minę.
- No to jak chcesz to włącz.
Szybko poszukałam w laptopie filmu i włączyłam. Oczywiście, w między czasie pojawiły się takie komentarze jak: „On jest gejem?”, „Czekaj, bo nie rozumiem, przecież mówił, że jest gejem…” i  takie tam.
No i już „moja” końcóweczka filmu. Tak bardzo jej nie lubiłam. Jak zawsze pociekły mi łzy, a jestem naprawdę twardą dziewuchą, nie becze byle czego. Chłopak to zauważył. Przytulił mnie do siebie mocniej i pocałował moje czoło. Momentalnie spojrzałam się na niego i lekko uśmiechnęłam z takimi tam małymi łzami na twarzy. On uniósł rękę i wytarł palcami je palcami. Jeszcze nigdy nie spotkałam takiego faceta. Nigdy. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Nigdy. A teraz… on traktuje mnie jak jakąś królową… przynajmniej mnie się tak wydaje. W tym momencie jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Przynajmniej tak mi się wydaje. 
Film się skończył więc wstałam i wyłączyłam go. W ten czas, Nathana zainteresował mój tak jakby mały album, gdzie wklejałam swoje zdjęcia, pisałam swoje marzenia, opisywałam moje smutki i takie tam. Prowadziłam go już prawie 3 lata, bo od 15 roku życia.
- Co to jest? Wygląda jakbyś chciała uciec… - zapytał.
- To ma raczej prywatny charakter.
Z ciekawością przeglądał kolejne kartki.
- Czekaj. – zaglądnęłam do walizki, która leżała pod łóżkiem. Wyciągnęłam z niej stary aparat cyfrowy. No nie był taki stary, ale po prostu dawno go nie używałam. Podałam mu go do ręki. – Chętnie pooglądam zdjęcia w wykonaniu kogoś innego.
- Jedno zdjęcie mogę już zrobić. – włączył aparat, trzymał go cały czas obok siebie. Wtedy zbliżył się do mnie i słodko pocałował. Chyba nadusił przycisk, bo nagle po pokoju rozbłysk się flesz. – O, już mam, ale zaczekaj. – aparat ustawił naprzeciw mnie, ja się tylko uśmiechnęłam. Znowu błysk. – Teraz już mam dwa. – uśmiechnął się.
- Wiesz co?
- Co?
-To są najgorsze zdjęcia jakie kiedykolwiek widziałam. – powiedziałam dość poważnie, jednak wewnątrz powstrzymywałam się od wybuchu niepohamowanego śmiechu.
- Nie doceniasz mnie tak…?
- Ależ no co ty… Są nawet świetne…
- Taa… już ci wierze.
-Jesteś niemożliwy. – zaśmiałam się.
- A ty śliczna.
-Dobra, już mnie tak nie kłam.
- Yyy… to był raczej komplement. – uniósł brwi do góry i wygiął usta w uśmiechu. - Mam taką ochotę sobie potańczyć.       
- Oo… a tobie co się stało. – zdziwiłam się. – Wiesz, że jest 1.00 w nocy? A wiesz, że rodzice mnie teraz nie puszczą?
- A jutro? Może zostaniesz u nas na noc?
- W sumie, to czemu nie…
- A może zabierzemy ze sobą Naresshę i Sivę?
- No to dobra.
- To jesteśmy na jutro umówieni.
- No tak, ale tak teraz strasznie chce mi się tańczyć.
- A nie natańczyłeś się z miotełką?
- Ale ja chce z tobą. – zrobił smutasa, jak to ja nazywam.
- No biedaczek chce ze mną zatańczyć… No pacz.…
- Noo…
Do ręki wzięłam MP4.
- Masz. Nie wiem, czy ci się piosenki podobają.
Były tam najróżniejsze od klasyku ( który zawsze mnie uspakajał) do TECHO, ELECTRO, DAPSTEP’ U  i takie tam.
- Fajnych piosenek słuchasz.
 -Dzięki.
- A jedną nawet znam.
- Tylko jedną? Słabiutko…
- No na pewno więcej o uszy mi się obiło, ale tej śpiewaliśmy Coover. – podał mi słuchawki. Niemożliwe, oni mają Coover Example – Kickstarts?!
- Serio?
- No tak,
You want me to come over I got an excuse
Might be holding your hand but im holding it loose
Go to talk then we choke its like our necks in a noose
Avoid the obvious we should be facing the truth…
I ja przyłączyłam się do śpiewania.
- Start to think it could be fizzling out
Kinda shocked because I never really had any doubts
Look into your eyes imagine life with out ya…
-And the love kick starts again…
-Starts again…
I tak dalej.

- Ja jestem ciekawa jak „wygląda” wasz Coover.   
Nath podszedł do laptopa i na YT włączył mi.
-  Jest jeszcze bardziej świetny kiedy się na was patrzy. – zaśmiałam się.
-  Fajnie mi się z tobą śpiewa. – zmienił temat.
- No wiesz, lubię tą piosenkę…  - nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć.
Podszedł i złapał mnie za rękę.  Zaczął śpiewać piosenkę, którą znałam. I to bardzo dziwne, bo „niby” ich nigdy nie słyszałam.  
-  The sun goes down
  The stars come out
  And all that counts
  Is here and now
  My universe will never be the same
  I'm glad you came…

- Znam tą piosenkę – Mashup Germany. – No tak, - remix. Zaśmiałam się.  - Szkoda, że dopiero teraz was poznałam.
- Teraz, albo nigdy. – uśmiechnął się.
Ja podeszłam bliżej niego i chciałam dać mu buziaka w policzek, ale nie udało się… ( w takim jakby stylu ). Uśmiechnęliśmy się do siebie. Wtedy po pokoju rozległo się ciche stukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam.
Mama weszła do środka.
- Ja już właśnie miałem iść… - zawstydził się Nathan.
- Teraz jest niebezpiecznie, ciemno… Uszykowałam ręcznik w łazience, Alex cie zaprowadzi.
- Właśnie, lepiej, żeby Nathan został tutaj. – wtrąciłam swoje cztery grosze. - Ja mam taki większy dres, na tobie będzie leżał jak ulał.- uśmiechnęłam się.
- To  ja już was zostawiam. – uśmiechnęła się mama. – Dobranoc.
- Dobranoc. – powiedzieliśmy jednocześnie.
Mama wyszła z pokoju.
- Masz naprawdę zajebistych rodziców.
- E tam, podlizują się, ale tak naprawdę nie wiem o co im chodzi. – zdziwiłam się. – Dobra. – złapałam go za rękę. – Chodź, zaprowadzę cie do łazienki. – uśmiechnęłam się.
Razem poszliśmy do wyznaczonego miejsca.
Pokazałam chłopakowi co gdzie leży – ręcznik, płyn, szampon, zapasową szczoteczkę i takie tam – a potem wróciłam do pokoju.
Rozłożyłam tapczan, wyciągnęłam swoją piżamę – spodnie dresowe i bokserkę z jakimś śpiochem na niej.
W oczekiwaniu na chłopaka usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad kilkoma ostatnimi godzinami. No bo jak to tak może być, że ja się naprawdę zakochałam? I nie wiem, czy dobrze zrobiłam, bo przecież on ma swoje życie – koncerty, fanki, studio. A może zakochał się we mnie, bo są wakacje. Co roku są wakacje, co roku można mieć kogoś innego – oczywiście jak się go nie kocha. A może ja tylko myślę, że się zakochałam… bo to… przyznam że nie w moim stylu. Nie wiem, nie mam pojęcia, co dalej robić.
Zawsze będąc sama odganiam myśli w dość nietypowy sposób – zaczynam machać rękami przed twarzą. Mi to osobiście nie przeszkadza, ale akurat Nath niestety wchodził do pokoju…
-Co robisz? – zapytał śmiejąc się ze mnie.  
- Yyy…- dopiero po kilku sekundach zorientowałam o co mu „halo”. – Zauważyłam pająka. – skłamałam. Moja reakcja na tego bezkręgowca byłaby naprawdę inna – mam Arachnofobię. Niestety, pająków boje się bardziej, niż myśl, że nie znajdę drugiego takiego, chociaż… Nie teraz boję się tych dwóch rzeczy tak samo… Ehh… Co zrobić.
- Aha.
- To ja już pójdę, a ty sobie tu rób co chcesz.
- Ale przyjdziesz do mnie?
- No tak. – wzruszyłam ramionami.
Wystartowałam do łazienki. Wzięłam prysznic i tak dalej, to co zawsze.
Po 20 minutach dołączyłam do Nathana.
- Skąd masz męski dres? – zaśmiał się. -  Gustujesz w takich?
- Kuzynowi był za mały, to znaczy za krótki i sprzedał mi. – odpowiedziałam na pierwsze pytanie. – Tak, gustuje. – zaśmiałam się. – Jak jestem nie w sosie, to zakładam go, bo jest o dwa rozmiary na mnie za duży i „kryje się w nim”.  –potwierdziłam. -  Możesz się śmiać, ale tak uciekam od problemów.
- Z czego mam się śmiać? Każdy inaczej ucieka od problemów. Ja na przykład gram na fortepianie lub układam słowa do piosenek.
- Nie potrafiłabym zagrać na pianinie, jak jestem w złym humorku, wtedy nic mi nie wychodzi, za to jak najbardziej uspakaja mnie taka muzyka.
Uśmiechnął się.
- Plącze mi się takie pytanie w głowie… 

______________________________________
Jest taki tam 12 rozdział... xD 
Z dedykiem dla edussss (jesteś strasznie niecierpliwa! xD ) 
oraz wszystkich którzy czytają i komentują ;]

4 komentarze:

  1. Yeah ;]
    świetny ;P
    jakie pytanie?
    dzięki za dedyk <3
    hahaha ;)
    wiesz, jestem niecierpliwa kiedy chodzi o :
    a) któreś z twoich opowiadań ( n. długo nie dodajesz rozdziałów)
    b) ktoś mi coś obieca no i muszę na to czekać ( jest taka jedna osoba, nie znasz xD)
    C) a tego to już nie napiszę (tajemnica xD)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jupi!
    Genialny :D
    Plącze mi się takie pytanie w głowie...
    No co tam dalej było?! Kończysz w takim momencie?!
    Foch!
    Foch!
    Foch!
    Nie no żart nie focham się, ale to z dobrego serca xD
    Ja taki aniołek, mam dobre serduszko xDD
    Nie no żart, sama wiesz jaka ze mnie niegrzeczna dziewczynka xD
    Dobra dobra już koniec o mnie, ja na swój temat nie mówie ani słowa, poprostu brak mi słów ;/
    Bombowe, świetne, genialne, ZACZEPISTE!
    Bombowe, świetne, genialne, ZARĄBISTE!
    Bombowe, świetne, genialne, ZAJEBISTE!
    Good, good, good ;P
    Dobr po co ja tak ciągle to pisze?
    Bo to jest ZAJEBISTE!
    Dobra koniec już ;(
    wenki ♥


    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaaaaaki faaaajny***_____***Super,extra.zajefajny:)cielawejakir pytaanirre....no cóż w następnym rdz sie dowiem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. 59 year old Legal Assistant Rycca Vowell, hailing from Victoriaville enjoys watching movies like Baby... Secret of the Lost Legend and Lapidary. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a Defender. Standardowe miejsce

    OdpowiedzUsuń