piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 19



W klubie ciągle rozmyślałam nad tym co się stało. Ale może Tom ma racje… Gdyby Nathan mnie kochał chyba by poszedł za mną. Nie zrobił tego. Może dlatego, że bał się, że go pobije…
- Ja wracam już do hotelu. – oznajmiam reszcie, w sumie tylko nie licznym, bo większość bawi się na parkiecie.
- Coś się stało? – zdziwiła się Naressha.
- Może tak, może nie… - odpowiadam obojętnie. – Po prostu jakoś nie mam ochoty siedzieć w tym klubie.
- Siva, to może my też już będziemy się zbierać…? – mówi do swojego chłopaka.
- Nie! Siva, bierz Nar i idźcie na parkiet! – uśmiecham się.
- Nogi mnie bolą… - mówi ociężałym głosem.
- Nie marudź, tylko już! Na parkiet!
Naressha się śmieje, a Siva posłusznie wstaje z miejsca i rusza z dziewczyną w tłum ludzi.
Zostałam ja i Logan.
James i Kendall bawili się z fankami zapewne, a Carlos i Alexa tańczyli razem cały wieczór.Jay i Max balowali pewnie niedaleko razem z Tomem i Kelsey.
- Pójdę z tobą jak chcesz się stąd wyrwać.  – przerywa ciszę Logan.
- Logan, nie marnuj wieczoru… Raczej sama też trafię. – lekko się uśmiecham.
- To mało ważne, idę z tobą. – oznajmia.
Gdy wyszliśmy na świeże powietrze Loggie zadał mi pytanie.
- Mogę cie o coś spytać?
- Jasne, pytaj o co chcesz.
- Co teraz będzie z tobą i Nathanem? Widziałem tą akcje w klubie…
Nie wiedziałam, że on to zauważył. Nie wiem też jak odpowiedzieć na to pytanie…
- Nie mam pojęcia dlaczego zgodziłam się tutaj polecieć… - posmutniałam.
- Przykro mi, że to się tak skończyło, ale ja cieszę się, że tu jesteś.
- Jesteś słodki. – odpowiadam i uśmiecham się.
Chociaż dla kogoś się liczę.
- Mówię prawdę. – uśmiecha się. – A tak na serio to, naprawdę jestem słodki? – pyta unosząc jedną brew.
- Ja nigdy nie kłamię. – śmieje się.
- Zapamiętam. – unosi lekko kąciki ust.
On naprawdę jest słodki. Moja kuzynka też tak twierdzi.
W pewnym momencie przypomniało mi się pytanie Logana: „ Co teraz będzie z tobą i Nathanem?”.
Nie wiem.
- Jutro rano wyjeżdżam do Londynu. – podjęłam szybką decyzje.
- Ale jak to?
- Szczerze, zrobiłabym to nawet teraz.
Z natury nie płaczę, bo jestem twarda, ale w tej sytuacji łzy same pociekły mi z oczu.
Logan to zauważył.
- Alex, nie płacz. Jeśli chcesz polecę z tobą. Wrócę kolejnym samolotem. – chłopak przytula mnie.
- To bezsensowne marnowanie hajsu.  – potwierdzam.
- Nie ważne, nie chce, żebyś leciała sama w takim stanie.
-Czemu jesteś dla mnie tak miły, choć znasz mnie dopiero jeden dzień?
- Czy to ważne? Lubię cie i tyle. A tak w ogóle nie można być samym w takich chwilach. Będzie okazja, żebyśmy poznali się bliżej.
- Dzięki. – uśmiecham się do niego.  – Mam nadzieje, że jakiś samolot poleci i że będą wolne miejsca.
- Jeden telefon i mamy załatwiony najbliższy lot do Londynu. – oznajmia Logan.
- Nie żartuj. Dla mnie to naprawdę ważne.
- Nie żartuje, mówię jak najbardziej serio. Nie wierzysz, to już dzwonię.
- Przestań. Noc jest. Kto teraz będzie się przejmował jakimś lotem do Londynu. 

Chwilę później

-To co, pasuje ci na 11.35? – szczerzy się Logan.
- Ale…ale jak ty to zrobiłeś? – dziwię się.
- Normalnie.
- No dobra… to pasuje… 
 
Jesteśmy już blisko hotelu.
Z mojej torebki dochodzi dźwięk mojego dzwonka.
To Naressha.
- Gdzie jesteś? – pyta dziewczyna.
- Pod hotelem.
- Już poszliście? Dałaś sobie radę z Nathanem?
- Nie jestem z Nathanem, Logan mnie odprowadził.
- Logan? A co z Nathanem?
- No nie wiem, pewnie tańczy.
- Nie wiem, ja go nie widziałam. Myślałam, że jest z tobą.
- No fajnie… - brzęczę pod nosem.
- Ja i Seev zaraz tam będziemy!
- Nar. Bawcie się dobrze. Ja sobie poradzę. – mówię stanowczo i rozłączam się.
- Co jest? – pyta Logan.
- Nic, Naressha się martwi. Jest zbyt opiekuńcza, ale fantastyczna. – przyznaję.  – Wiesz co… trochę boje się wejść do pokoju. A jeśli będzie się pieprzył z jakąś? – jestem załamana.
- Na pewno nie. Nie rób sobie więcej zmartwień. Jeśli chcesz to pójdę z tobą na wszelki wypadek.

W recepcji   

- Poproszę klucz do pokoju 203. – mówię do recepcjonistki.
- Pani nazwisko?
- Nowak.
Kobieta szuka klucza.
-Ale nie ma go. – mówi.
- Wiedziałam! – syczę pod nosem w języku polskim. Logan dziwnie się na mnie patrzy.
- A nie, przepraszam, pomyliłam cyferki. – tłumaczy się kobieta. – Jeszcze raz bardzo przepraszam za pomyłkę.
- Nic się nie stało. – uśmiecham się do kobiety.
- Bardzo panią przepraszam, coś jeszcze dla państwa? – pyta.
- Ja poproszę 98. – odzywa się Logan. – Henderson.
- Dobrze. Już. – mówi recepcjonistka, a po chwili daje klucz.
- Dziękuje.
- Życzę państwu miłej nocy.
-Dziękujemy.  
Odchodzimy.
- Widzisz? I po co myślałaś o takich rzeczach? – dodaje Loggie.
- Zawszę myślę na zapas. – twierdzę.

Pożegnałam się z Loganem. Umówiliśmy się, że spotkamy się w holu o 10.00. Nie zostało dużo czasu na sen, ale chce jak najszybciej stąd wyjechać.
Potem do mojego pokoju, wparowała Nar. Wypytała mnie o wszystko dlatego też opisałam jej cały wieczór i dodałam, że z rana wracam do Londynu.
Bardzo się tym wszystkim przejęła. 



__________________________________________

Jest rozdział :)
Szkoda, że tak dużo osób zrezygnowało z tego opowiadania, ale cóż. Są wytrwałe osoby i za to im dziękuje <3 

Dedyk dla nich!