-Masz zajebistego tate. – powiedział z radością Nathan.
- Serio?
- Jest świetny! Chciałbym mieć takiego!
- No dobra, jak uważasz. – uśmiechnęłam się. – Ciekawe jak
idzie chłopakom…
- No sam jestem strasznie ciekawy.
- Nie wiem, czy opłaca się nam iść teraz na ta kolację. –
zaśmiałam się.
- Może kiedy indziej. Mam pełny żołądek.
- Ja też.
Postanowiliśmy, że oglądniemy jakiś horror. Zaproponowałam ŚMIERTELNĄ
ODWILŻ, nie wiem czemu, ohyda, blee.
Siedziałam obok Nathana. On objął mnie wokół szyi ramieniem.
Od razu czułam się lepiej. W pewnych momentach to aż mnie otrząsało.
- Wszystko w porządku? – zaśmiał się Nath.
- Nooo. – powiedziałam z obrzydzeniem.
- Sama wybrałaś ten film.
- No wiem.
- To może włączymy inny?
- No nie, dobra.
- I tak nie oglądnę go do końca, bo będę śmiał się z ciebie.
- Haha. Bardzo śmieszne. – przymrużyłam oczy. – To co
proponujesz?
- Ehmm… no nie wiem.
- A oglądałeś Sale Samobójców? Mam z angielskim
tłumaczeniem.
- Dobra, może być. A to jest straszne?
- Nie, tylko jak „mój” Dominik umiera to chce mi się płakać.
– zrobiłam smutną minę.
- No to jak chcesz to włącz.
Szybko poszukałam w laptopie filmu i włączyłam. Oczywiście,
w między czasie pojawiły się takie komentarze jak: „On jest gejem?”, „Czekaj,
bo nie rozumiem, przecież mówił, że jest gejem…” i takie tam.
No i już „moja” końcóweczka filmu. Tak bardzo jej nie lubiłam.
Jak zawsze pociekły mi łzy, a jestem naprawdę twardą dziewuchą, nie becze byle
czego. Chłopak to zauważył. Przytulił mnie do siebie mocniej i pocałował moje
czoło. Momentalnie spojrzałam się na niego i lekko uśmiechnęłam z takimi tam
małymi łzami na twarzy. On uniósł rękę i wytarł palcami je palcami. Jeszcze nigdy
nie spotkałam takiego faceta. Nigdy. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Nigdy. A
teraz… on traktuje mnie jak jakąś królową… przynajmniej mnie się tak wydaje. W
tym momencie jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Przynajmniej
tak mi się wydaje.
Film się skończył więc wstałam i wyłączyłam go. W ten czas,
Nathana zainteresował mój tak jakby mały album, gdzie wklejałam swoje zdjęcia,
pisałam swoje marzenia, opisywałam moje smutki i takie tam. Prowadziłam go już
prawie 3 lata, bo od 15 roku życia.
- Co to jest? Wygląda jakbyś chciała uciec… - zapytał.
- To ma raczej prywatny charakter.
Z ciekawością przeglądał kolejne kartki.
- Czekaj. – zaglądnęłam do walizki, która leżała pod
łóżkiem. Wyciągnęłam z niej stary aparat cyfrowy. No nie był taki stary, ale po
prostu dawno go nie używałam. Podałam mu go do ręki. – Chętnie pooglądam
zdjęcia w wykonaniu kogoś innego.
- Jedno zdjęcie mogę już zrobić. – włączył aparat, trzymał
go cały czas obok siebie. Wtedy zbliżył się do mnie i słodko pocałował. Chyba
nadusił przycisk, bo nagle po pokoju rozbłysk się flesz. – O, już mam, ale
zaczekaj. – aparat ustawił naprzeciw mnie, ja się tylko uśmiechnęłam. Znowu
błysk. – Teraz już mam dwa. – uśmiechnął się.
- Wiesz co?
- Co?
-To są najgorsze zdjęcia jakie kiedykolwiek widziałam. –
powiedziałam dość poważnie, jednak wewnątrz powstrzymywałam się od wybuchu
niepohamowanego śmiechu.
- Nie doceniasz mnie tak…?
- Ależ no co ty… Są nawet świetne…
- Taa… już ci wierze.
-Jesteś niemożliwy. – zaśmiałam się.
- A ty śliczna.
-Dobra, już mnie tak nie kłam.
- Yyy… to był raczej komplement. – uniósł brwi do góry i
wygiął usta w uśmiechu. - Mam taką ochotę sobie potańczyć.
- Oo… a tobie co się stało. – zdziwiłam się. – Wiesz, że
jest 1.00 w nocy? A wiesz, że rodzice mnie teraz nie puszczą?
- A jutro? Może zostaniesz u nas na noc?
- W sumie, to czemu nie…
- A może zabierzemy ze sobą Naresshę i Sivę?
- No to dobra.
- To jesteśmy na jutro umówieni.
- No tak, ale tak teraz strasznie chce mi się tańczyć.
- A nie natańczyłeś się z miotełką?
- Ale ja chce z tobą. – zrobił smutasa, jak to ja nazywam.
- No biedaczek chce ze mną zatańczyć… No pacz.…
- Noo…
Do ręki wzięłam MP4.
- Masz. Nie wiem, czy ci się piosenki podobają.
Były tam najróżniejsze od klasyku ( który zawsze mnie
uspakajał) do TECHO, ELECTRO, DAPSTEP’ U
i takie tam.
- Fajnych piosenek słuchasz.
-Dzięki.
- A jedną nawet znam.
- Tylko jedną? Słabiutko…
- No na pewno więcej o uszy mi się obiło, ale tej
śpiewaliśmy Coover. – podał mi słuchawki. Niemożliwe, oni mają Coover Example –
Kickstarts?!
- Serio?
- No tak,
You want me to come over I got an excuse
Might be holding your hand but im holding it loose
Go to talk then we choke its like our necks in a noose
Avoid the obvious we should be facing the truth…
Might be holding your hand but im holding it loose
Go to talk then we choke its like our necks in a noose
Avoid the obvious we should be facing the truth…
I ja przyłączyłam się do śpiewania.
- Start to think it could be fizzling out
Kinda shocked because I never really had any doubts
Look into your eyes imagine life with out ya…
Kinda shocked because I never really had any doubts
Look into your eyes imagine life with out ya…
-And the love kick starts again…
-Starts again…
I tak dalej.
- Ja jestem ciekawa jak „wygląda” wasz Coover.
Nath podszedł do laptopa i na YT włączył mi.
- Jest jeszcze
bardziej świetny kiedy się na was patrzy. – zaśmiałam się.
- Fajnie mi się z
tobą śpiewa. – zmienił temat.
- No wiesz, lubię tą piosenkę… - nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć.
Podszedł i złapał mnie za rękę. Zaczął śpiewać piosenkę, którą znałam. I to
bardzo dziwne, bo „niby” ich nigdy nie słyszałam.
- The sun goes down
The stars come out
And all that counts
Is here and now
My universe will never be the same
I'm glad you came…
The stars come out
And all that counts
Is here and now
My universe will never be the same
I'm glad you came…
- Znam tą piosenkę – Mashup Germany. – No tak, - remix.
Zaśmiałam się. - Szkoda, że dopiero
teraz was poznałam.
- Teraz, albo nigdy. – uśmiechnął się.
Ja podeszłam bliżej niego i chciałam dać mu buziaka w
policzek, ale nie udało się… ( w takim jakby stylu ). Uśmiechnęliśmy się do
siebie. Wtedy po pokoju rozległo się ciche stukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam.
Mama weszła do środka.
- Ja już właśnie miałem iść… - zawstydził się Nathan.
- Teraz jest niebezpiecznie, ciemno… Uszykowałam ręcznik w
łazience, Alex cie zaprowadzi.
- Właśnie, lepiej, żeby Nathan został tutaj. – wtrąciłam
swoje cztery grosze. - Ja mam taki większy dres, na tobie będzie leżał jak
ulał.- uśmiechnęłam się.
- To ja już was
zostawiam. – uśmiechnęła się mama. – Dobranoc.
- Dobranoc. – powiedzieliśmy jednocześnie.
Mama wyszła z pokoju.
- Masz naprawdę zajebistych rodziców.
- E tam, podlizują się, ale tak naprawdę nie wiem o co im
chodzi. – zdziwiłam się. – Dobra. – złapałam go za rękę. – Chodź, zaprowadzę
cie do łazienki. – uśmiechnęłam się.
Razem poszliśmy do wyznaczonego miejsca.
Pokazałam chłopakowi co gdzie leży – ręcznik, płyn, szampon,
zapasową szczoteczkę i takie tam – a potem wróciłam do pokoju.
Rozłożyłam tapczan, wyciągnęłam swoją piżamę – spodnie
dresowe i bokserkę z jakimś śpiochem na niej.
W oczekiwaniu na chłopaka usiadłam na łóżku i zaczęłam
rozmyślać nad kilkoma ostatnimi godzinami. No bo jak to tak może być, że ja się
naprawdę zakochałam? I nie wiem, czy dobrze zrobiłam, bo przecież on ma swoje
życie – koncerty, fanki, studio. A może zakochał się we mnie, bo są wakacje. Co
roku są wakacje, co roku można mieć kogoś innego – oczywiście jak się go nie
kocha. A może ja tylko myślę, że się zakochałam… bo to… przyznam że nie w moim
stylu. Nie wiem, nie mam pojęcia, co dalej robić.
Zawsze będąc sama odganiam myśli w dość nietypowy sposób –
zaczynam machać rękami przed twarzą. Mi to osobiście nie przeszkadza, ale
akurat Nath niestety wchodził do pokoju…
-Co robisz? – zapytał śmiejąc się ze mnie.
- Yyy…- dopiero po kilku sekundach zorientowałam o co mu
„halo”. – Zauważyłam pająka. – skłamałam. Moja reakcja na tego bezkręgowca
byłaby naprawdę inna – mam Arachnofobię. Niestety, pająków boje się bardziej,
niż myśl, że nie znajdę drugiego takiego, chociaż… Nie teraz boję się tych
dwóch rzeczy tak samo… Ehh… Co zrobić.
- Aha.
- To ja już pójdę, a ty sobie tu rób co chcesz.
- Ale przyjdziesz do mnie?
- No tak. – wzruszyłam ramionami.
Wystartowałam do łazienki. Wzięłam prysznic i tak dalej, to
co zawsze.
Po 20 minutach dołączyłam do Nathana.
- Skąd masz męski dres? – zaśmiał się. - Gustujesz w takich?
- Kuzynowi był za mały, to znaczy za krótki i sprzedał mi. –
odpowiedziałam na pierwsze pytanie. – Tak, gustuje. – zaśmiałam się. – Jak
jestem nie w sosie, to zakładam go, bo jest o dwa rozmiary na mnie za duży i
„kryje się w nim”. –potwierdziłam.
- Możesz się śmiać, ale tak uciekam od
problemów.
- Z czego mam się śmiać? Każdy inaczej ucieka od problemów.
Ja na przykład gram na fortepianie lub układam słowa do piosenek.
- Nie potrafiłabym zagrać na pianinie, jak jestem w złym
humorku, wtedy nic mi nie wychodzi, za to jak najbardziej uspakaja mnie taka
muzyka.
Uśmiechnął się.
- Plącze mi się takie pytanie w głowie…
______________________________________
Jest taki tam 12 rozdział... xD
Z dedykiem dla edussss (jesteś strasznie niecierpliwa! xD )
oraz wszystkich którzy czytają i komentują ;]