piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 6


Nie mogłam się już doczekać kiedy Tom, po mnie wpadnie. Mimo, że znałam już drogę do The WANTED, pomyślałam, że nie będę się im narzucać. Założyłam beżowe rurki,  seledynowy T-shirt z kotkiem, bluzę z koncertu i zielone trampki. Usiadłam przed laptopem, żeby wrzucić, do jego pamięci wczorajsze zdjęcia, które zrobiłam razem z Naresshą. Żaden z chłopaków nic nie wiedział o naszym podstępie, bo bawiłyśmy się w ukrytą kamerę, a że chłopcy wygłupiali się, nic nie zauważyli.
Świetnie się bawiąc, usłyszałam dzwonek do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł Tom.
- Hej Alex!  - posłał mi swój piękny uśmiech.
- Elo! – przywitałam się.
- Co ci dzisiaj tak wesoło?
Szybko zamknęłam laptopa.  – Nie nic. – nadal się śmiałam.
- Brudny jestem?
- Nie.
-To co ci jest?
- Koleżanka mi coś pokazała. – skłamałam.
- A rozumiem, nie będę w to wnikał. – uśmiechnął się. – Wiesz, że Nathan bał się być z tobą sam na sam?
- Nie, ale przecież nigdy go jeszcze nie widziałam. – uśmiechnęłam się. – Ale wytłumacz mi, czemu on się mnie tak boi?
- Myśli, że fotograf jest gejem i ja też. – zaśmiał się.
- Ah tak. No na to wychodzi, bo na dziewczyny nie lecę. – zażartowałam.
- Racja. – uśmiechnął się Tom. – To idziemy?
- Już, już tylko wezmę lustrzankę. – mrugnęłam okiem.
- Okej.

*

- Elo!  - przywitałam się, wchodząc do domu chłopców.
- Cześć! – wszyscy pojawili się natychmiast w korytarzu i przywitali się ze mną.
- Nathan! Złaś! Fotograf do ciebie! – zawołał go Max.
Minęło kilka minut zanim się zdecydował.
Wtedy zobaczyłam schodzącego z piętra, nieziemsko przystojnego młodego chłopaka.
- O ja perdżele. – rozmarzyłam się na głos, na szczęście powiedziałam po Polsku.
- Mówiłaś coś? – zapytał Thomas.
- Nie nie. – byłam po prostu jak zahipnotyzowana.
- No i co? – zapytał Nathana Siva. – „Taki” straszny?
- Nathan to jest Alex. Alex to jest Nathan „boi duda”.
- Ey! – szepnął chłopak to kolegi.
- Hej. – przywitałam się i uściskaliśmy sobie dłonie.
Jakie miał gładkie dłonie! Patrzył na mnie, jakby był zdziwiony. Pewnie dlatego, że okazało się, iż jestem dziewczyną, pomyślałam, patrząc na nowopoznanego chłopaka, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Spoglądałam co chwila, na jego piękne, niebiesko-zielone oczy. Zatopiłam się w oceanie, w którym pływają rekiny. Tak, właśnie tak. Tak bardzo pragnęłam dowiedzieć się, czegoś więcej o nim, teraz chciałam aby spełnił mi się pomysł Toma, żeby „zostać z nim, sam na sam”. Oj tak.
- Wejdź, przecież nie będziesz tak stać. – powiedział Tom. Razem z Nathanem momentalnie ocknęliśmy się. Tom złapał mnie za rękę i poszłam za nim do salonu. Co chwila zerkałam na Nathana. Usiadłam na kanapie, wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się do mnie. O kurna, ten jego super-słodki, seksowny uśmiech.
- Przyjdzie dzisiaj Naressha? – zapytałam Sivę, żeby tak się na Nathana nie gapić.
- Mogę do niej zadzwonić. – zaproponował.
- Robimy zdjęcia?- zadał pytanie Jay.
- Tak ci się śpieszy? – zdziwił się Max. – Usiądź na dupie i siedź.

*

- Hej Naressha! – zawołałam do dziewczyny, wchodzącej do pokoju.
- Hej! Zdjęcia już jakieś zrobiłaś?
- Nie, czekałam właśnie na ciebie. – zaczęłyśmy się śmiać.
- To fajnie.
- Z czego taka radość? – zapytał Siva, obejmując swoją dziewczynę w pasie i całując ją.  
- Nie ważne. – uśmiechnęła się do mnie, a później do Sivy.
- Rozumiem.
-Co robimy? – spytał Jay.
- Ja muszę nadrobić tą sesje nie? – powiedział Nathan.
- Coś ty, niepotrzebnie, razem będzie nam raźniej. – dodał Tom.
- A może po prostu zagramy w coś, albo pośpiewamy? Karaoke?  – zaproponowała Naressha i posłała mi porozumiewający uśmiech.
- Dobry pomysł, zdjęcia poczekają. – uśmiechnął się Tom.
- No.
-To wy zróbcie miejsce do występów, a my zrobimy coś do jedzenia.
Poszłyśmy do kuchni, a chłopacy zaczęli krzątać się po saloniku. Lekko wychyliłam się zza futryny, tak, żeby móc napstrykać im trochę zdjęć – niespodziewane wychodzą najlepiej.
- Jak ci idzie?
- Jak na razie mnie nie widzą. -  uśmiechnęłam się. – A tobie?
- Nie mam pojęcia co przygotować, czy jakieś ciasteczka…
- Weź moją torebkę. – przerwałam jej. – Tam są ciastka, które wczoraj upiekła mama, żeby się podlizać.
- Zawsze nosisz ciastka w torbie?
- Nie. Dała mi, żebym nie przyszła z pustymi rękami.
- Ymm… wyglądają apetycznie.
-Musimy tu trochę posiedzieć, żeby było, że same upiekłyśmy, ale i tak to się nie uda, bo będę zimne.
- Pss. Ważne, że będzie coś do jedzenia.  
Zabrałam się do dalszej „sesji z ukrytej kamery”.
Posiedziałyśmy sobie w kuchni jeszcze pół godziny, a potem dołączyłyśmy do chłopaków.
- Jakie wy szybkie jesteście! – zdziwili się. Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
-Częstujcie się. – dodałam, trzymając tacę na rękach. Chłopacy kolejno podchodzili, na końcu Nath. Przystanął na chwilę i uśmiechnął się do mnie.
- Na pewno będą mi smakować. – powiedział.
- Mam taką nadzieje. – odpowiedziałam.
Zabawa zaczęła się. Na pierwszy ogień poszedł Jay.
- Wiecie co, to ja może teraz będę wam robić te zdjęcia.
- Okej. – odpowiedzieli chórem.
Trafił mu się kawałek LMFAO – I’m sexy and I know it. No no, trzeba przyznać, że nadawałby się do tego teledysku. Podskakiwał, wiercił dupą, oto właśnie chodzi. Udało mi się kilka razy ująć go w „normalnych” pozach.
Nadeszła nasza kolej, a raczej jednej z nas.
- Czy możemy iść razem? Trochę się wstydzę. Nigdy nie miałam tylu gapiów przed sobą. – prosiłam koleżankę.
- Dobrze. Ja też bym się trochę wystraszyła pierwszy raz. – uśmiechnęła się, ja też. – My idziemy razem.
- Czemu?
-Bo tak nam się podoba.
Carly Rae Jepsen - Call Me Maybe. O jery, ja miałam śpiewać przed piosenkarzami?! Nigdy w życiu!
- Może to nienajlepszy pomysł, żebym śpiewała.
- Oj no, czemu? Błagam, zrób to dla mnie… - poprosił mnie Tom z miną kota ze Shreka.
- No dobra. – przekonał mnie.
- Nie martw się. Czuj się jakbyś była sama. – szepnęła mi do ucha Naressha. – Mamy prostą piosenkę. – mrugnęła okiem.
- Postaram się.
No i zaczęłyśmy śpiewać. Z początku spoglądałam na Naresshę, ale z czasem zaczęłam się coraz bardziej wygłupiać. Dałam radę nawet spojrzeć chłopakom w oczy, czego nigdy nie mogłam przełamać np. przy rodzicach.
Bawiłam się świetnie.
-No i widzisz. Poszło ci rewelacyjnie! – podleciał do mnie Tom i oderwał mnie od ziemi.
- Dobrze mi poszło?
- Jak najbardziej! Przełamałaś się. – pochwaliła mnie dziewczyna.
- Ja cie, zaśpiewałam publicznie. – ucieszyłam się.
- Jak publicznie? Tylko przy nas.
- Moja publiczność, nigdy nie składała się z pięciu osób, ale ledwo z jednej. – uśmiechnęłam się.
- Oj tam oj tam, tylko kilka człowieków więcej. 
 _________________________________________
 No i jeszcze raz dziękuje za 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. ;* 
Kocham Was! :***** ♥♥♥
Wczoraj ogólnie miałam wesoły dzień z takim jednym Waldemarem. ;p 
Rozśmieszał mnie do bólu hehe :D a już zwłaszcza przy takim jednym wydarzeniu, otóż... stał na pierwszym pietrze ( przy schodach) na taborecie, no i jak z niego schodził taborecik bęc. Poturlał się na parter. Heeh :D I to w jaki sposób... krzesło wylądowało na czterech nogach! Żadnemu mądremu się to nie udało, ale Waldek to jest chyba jakiś ewenement na skalę światową! 
Dobra, nie będę Wam już tu przynudzać, nie wiem, czy ktoś spojrzał na posta poniżej, jak nie to tu macie jeszcze raz linka do mojego nowego opowiadania - Just Love Me Forever  

5 komentarzy:

  1. Boskie :D
    Czekam na next :3 weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuuuudo :* jeeeeezuu KOCHAM CIĘ !!!!!! dawaj kolejny :* i zapraszam do mnie the-wanted-story-of-a-nathan-sykes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ;]
    Uuuu, zauroczenie... heh
    Świetnie, oni do siebie pasują ;]
    Next'
    Weny, kochana! ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. supeeer :*
    Ja tam wolę, zeby ona była z Tomem!
    No ale to twoje opo ;p
    Dawaj nexta <3
    Wenyy <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Marysia- Jeśli chochaż na to spojrzałeś to po tobie. Merry będzie nawiedzać twą łazienkę co noc, i co noc o 12.00 zabije jednego człowieka, a zacznie od twojego domu. Jeśli chcesz tego uniknąć wklej to do 12 komentarzy. Masz na to 20 minut. Śpiesz się!!!

    OdpowiedzUsuń