Jay został już zapoznany z moimi rodzicami.
Razem poszliśmy do pomieszczenia zwanego przeze mnie ‘moim
pokojem’.
- Fajnie tu mieszkasz. – powiedział Jay.
- Wiesz, nie jest źle, ale zawsze może być lepiej. –
potwierdziłam.
- Rodzice też spoko. – uśmiechnął się.
- Dzięki.
- Pozwolili ci jechać do Ameryki? – spytał chłopak.
- Jakiej Ameryki? – zdziwiłam się.
- Północnej. Las Vegas Bejbe. – wyszczerzył zęby.
- Jakie Las Vegas do jasnej cholery?
- Nie powiedziałeś jej jeszcze? Przecież wylatujemy
pojutrze.
- On miał mi coś powiedzieć?
- wskazałam palcem na Nathana.
- Tak. Miał ci coś powiedzieć, ale najwyraźniej ci nie
powiedział.
- W czwartek o 10.00 jedziemy do Las Vegas. Jedziesz z nami?
– spytał szybko Nathan. – Chciałbym żebyś jechała.
- I mówisz mi to dwa dni przed wyjazdem… Fajnie.
- Pojedziesz?
- A namówicie za mnie moich rodziców?
- Yyy… To choć Jay. –
poprosił Jaya i wyszli z pokoju. Z ciekawości poszłam za nimi. Ciekawe czy uda
im się.
- Proszę pani. Mamy do pani taką sprawę… – zaczął Nathan.
- Tak. Bo my właśnie, to znaczy my jako The Wanted… wie
pani, taki zespół…
- jedziemy do Las Vegas w czwartek… - dokończył za Jay’a
Nathan.
- i jadą wszyscy nasi przyjaciele. - dodał Jay.
- I chcielibyśmy żeby Alex jechała z nami. – powiedział
Nate.
- I ja mam powiedzieć, że może jechać… tak? – po kilka minutach milczenia odezwała
się mama.
- Tak. – uśmiechnęli się oboje.
- Nic z tego.
- No, ale mamo! Ja u nich pracuje, koncert to coś ważnego, zawsze
każdy artysta po występie… już pełno w necie jego zdjęć jest . – odezwałam się.
- A jak ci się coś stanie?!
- Jestem już duża!
- Nie masz jeszcze 18 lat.
- Ale lada dzień będę mieć.
- Za miesiąc. To jeszcze sporo czasu. – ona zawsze musi
znaleźć jakąś wymówkę.
- A co tu się dzieje? – do kuchni wszedł tata. Całe
szczęście.
- Mama nie karze mi jechać z chłopakami do Las Vegas. –
wyżaliłam się.
- No wiesz, sama z chłopakami…
- Proszę pana, ona nie będzie z nami sama. Pojadą jeszcze
inni. Dziewczyny także. Ogólnie nasi przyjaciele. – potwierdził Jay.
- Hyym… no dobrze…
- Czyli, że zgadzasz się? – ucieszyłam się.
- Tego nie powiedziałem!
- Proszę pana, to będą tylko 3 krótkie dni. Będziemy dawać
koncert. Będą też inne gwiazdy. Alex zwiedzi trochę miasto z dziewczynami, bo
my będziemy zajęci. – dodał Nathan, żeby go przekonać.
- A nocleg?
- Każdy będzie mieć osobny pokój lub w parach. Oczywiście
dziewczyny i chłopaki osobno.
- Hym… w sumie to dobry pomysł, żeby zwiedziła coś nowego.
Tam jeszcze nie była.
- W sumie, to będę musiała i tak tam jechać, bo jestem ich
fotografem.
- Aha… no to jedź. – powiedział tata.
- O Boże… no dobra… - wydukała mama.
- Jest!!! – ucieszyłam się i przytuliłam rodziców. –
Dziękuje.
-Nie ma za co córcia. – powiedział tata. Cieszył się, że ja
byłam szczęśliwa. Właśnie on taki jest. Gdyby nie tata nie miałabym w życiu
takiej swobody.
W trójkę wróciliśmy do pokoju.
- Dzięki wam, że zaczęliście ten temat. – podziękowałam i
przytuliłam chłopaków.
- Oj tam, nie ma za co. – uśmiechnął się Nath.
- To jakie palny, tam w Las Vegas?
- W drugi dzień naszej podróży będzie koncert, czyli w
piątek. Reszta czasu dla nas, coś wymyślimy.
- Pewnie jak zwykle jakieś spotkanie z innymi gwiazdami,
które będą występować na scenie.
- Fajnie, już mi się podoba. Tylko, żebym nie zapomniała
zabrać mojego narzędzia pracy.
- Masz dwa dni na
spakowanie się… tak w sumie to już jeden. Nie zdążysz? – zaśmiał się Jay.
- Pewnie, że się zdąży. To co robimy?
- Idziemy gdzieś się zabawić. – powiedział Nathan.
- Jest wieczór. Z dwoma facetami, raczej nie pozwolą mi
wyjść…
- A na kręgle? – zaproponował Jay.
- W sumie, może być. Postaram się, żeby się zgodzili na
wyjście. – powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Po kilku minutach wróciłam.
- Zbieramy się.
I poszliśmy na
kręgle.
____________________________________________
I jest 17 rozdział po bardzooo bardzooo długiej przerwie.... xD
Przepraszam Was... :(
Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o tym blogu...
Wiem, że ten rozdział nie powala, ale wyszłam z wprawy... :P
Dziękuje za nowych obserwatorów! <3