sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 15



Następny dzień

Obudziłam się coś koło 10.00 – wprawdzie mówiąc to była moja norma. Nathan jeszcze sobie chrapał. Zaczęło mi strasznie burczeć w brzuchu, więc pomyślałam, że pójde zrobić sobie coś do jedzenia, jednak najpierw postanowiłam się przebrać i trochę odświeżyć. Wzięłam kosmetyczkę, ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki.

15 minut później

  Gotowa zeszłam na dół. Zastałam tam już Maxa zajadającego się płatkami kukurydzianymi w mleku.
- O witaj! – uśmiechnął się Max, przełykając płatki.
- Noo heej.
- Jak po imprezce? –spytał.
- A… nie najgorzej… – przechyliłam lekko głowę w bok. – Nie no… było zaczepiście. Dawno się tak nie bawiłam.
-To fajnie. Wiedz, że z nami będą tylko takie imprezki.
-Oo… no to mnie wykończycie. – oboje się zaśmialiśmy. – A właśnie, dlaczego nie poszedłeś z nami?
- Byłem na spotkaniu z Kate.
- Rozumiem. I jak?
- Nie wiem, czy coś z tego wyjdzie… Na początku wydawała się być fajną laską. Wczoraj jak fanki do mnie podeszły po autograf, ona się do mnie tak kleiła, że masakra. Wydaję mi się, że spotyka się ze mną, tylko i wyłącznie dla rozgłosu…
-Hym… No wiesz Max… ja nic na to nie poradzę, ale lepiej że zauważyłeś to wcześniej niż jakbyś miał przerwać jakieś ‘niby’ uczucie, które byłoby- gdyby było- między wami.
Zrobił oczy w stylu ‘O co tej babie chodzi’.
- Wiem, nie rozumiesz mnie… Nie przejmuj się, ja siebie też. – machnęłam ręką. – To tylko moje filozoficzne gadanie.
- Oj… Alex. Ty to każdego umiesz pocieszyć. – uśmiechnął się. – I chyba coś zrozumiałem z tej twojej przemądrej przemowy.
- Serio? – zdziwiłam się. – Bo ja nie…
- Jeszcze uda mi się znaleźć kobietę mojego życia.
 -Noo… i to właśnie chciałam od ciebie usłyszeć!
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Po chwili milczenia Max się odezwał.
- Co chcesz do jedzenia?  - kulturalnie spytał.
- Co ciekawego macie do przegryzienia? – odpowiedziałam pytaniem, na pytanie.
- Co tylko chcesz…
- A… no to zjem to co ty.
Już się szykował do wstania.
- Max, siedź. Przecież umiem sobie zrobić śniadanie. – mrugnęłam okiem.
- Ale jesteś gościem.
- No i?
- No i to, że ja chce ci kulturalnie zrobić śniadanie. – wyszczerzył zęby.
- Ani się wasz ruszyć. – pogroziłam mu w żartach palcem.
-Aleś ty agresywna. – udawał, że się boi.
Wyszczerzyłam rząd zębów i zaczęłam wypełniać miskę płatkami, a potem oblałam je mlekiem.
- A właśnie… Tom jest w domu?
- No. Przypuszczam, ze śni sobie o swojej połówce. – uniósł brwi Max.
- Rozumiem.
- Usiadłam przy stole, żeby aby kulturalnie skonsumować śniadanie.
Do kuchni weszli Naressha i Seev.
- A wy co ty robicie? – jego mina wyglądała na zaskoczoną.
- No jemy śniadanie, hello. No i przy okazji gawędzimy sobie. – uśmiechnął się Maxiu i objął mnie ręką wokół szyi. – Nie możemy?
- No właśnie? – wtrąciłam z uśmiechem.
-Tak, bo z pełną gęba się nie gada! – wyszczerzył oczka Siva.
- Ty to się już lepiej nie udzielaj… - dodała Naressha. – bo wczoraj się za dużo udzieliłeś.
- Niby w jakim stopniu?
- Wczoraj to jakbyście umiaru nie mieli razem z Nathanem.
- Nathan i tak wypił więcej. – bronił się Seev.
- Fajnie wiedzieć. – dodałam.
- Ty nawet nie wiesz, na co ich stać! – przeraziła się przyjaciółka.
- Co ty…?    
-Kiedyś było gorzej…
- Oj tam, oj tam. – odezwał się Max.
- Właśnie. My tylko od święta. – pokręcił głowa Seev.
- Rozumiem, że często mają święta.
- No żebyś wiedziała. – Nari zaczęła szykować sobie coś do jedzenia razem ze Sivą.
Po skończonym śniadaniu postanowiłam odwiedzić pokój Toma. Dawno go nie widziała. Poszłam i zapukałam z myślą, że może jeszcze śpi.
- Proszę. – odpowiedział.
- No pacz… nie śpi…
- Hej. To ja. – powiedziałam przekraczając próg.
- Oo… - uśmiechnął się. – Co chcesz od wujcia Tomusia?
- To już nie mogę przyjść do wujcia Tomusia…? – dałam mu kuksańca w bok.
- Oczywiście, że możesz. – zaczął mnie łaskotać.
Kocham Toma, jak własnego brata, którego nie mam, ale on mi go spokojnie zastąpi (xD).
- Jak tam Kelsey? Łe… Jak tam w ogóle randka się udała? – zaczęłam temat.
- Rewelacyjnie! Poszliśmy do jej domu…
- Oj Tomuś… Działo się działo co…? – zaśmiałam się.
- No przecież ci szczegółów nie będę zdradzał… Chyba, że chcesz?
- Nie. Nie dziękuje. – wyciągnęłam ręce przed siebie.
- Ogólnie jest świetną laską. Musisz się z nią zaprzyjaźnić. Naprawdę jest wspaniała.
- Bardzo chętnie! – ucieszyłam się.  –Zaproś ją dzisiaj do kawiarni. przejdziemy się we czwórkę co?
- Noo… w sumie to nie jest zły pomysł… poznacie się lepiej… Ja spędzę z nią trochę czasu… Ty z Nathanem…
- Noo… To doskonały pomysł!
- Okej. A jak wam się wczoraj dancin’gowało?  
-No nie no… Rewelacyjnie! Zajebiste piosenki, z Nathanem się świetnie tańczy! Czujesz układ, c’nie?
- No ba! – uniósł brwi.
-Dobra, to powiadom Kelsey, a ja może pójdę Nathana  obudzić.
- Spoko.
Przeniosłam się z jednego pokoju do drugiego. Jeszcze spał… Postanowiłam walnąć go poduszką. (^^)
-Ey, ey! Co jest?! – natychmiast wstał.
- No kolego… Co robisz? Już jest 12.00. Idziesz ze mną, z Tomem i Kelsey do kawiarni?
- Z tobą pewnie, że tak, ale dal mi jeszcze chwileczkę… Błagam. – złapał sie za głowę.
- Wszystko okej? Może jakieś tabletki ci przynieść?
- Nie, dobra, nie trzeba… - uśmiechnął się. –Chodź tu na chwilę… 
-Nie, ty tak samo się możesz ruszyć.
A jednak się udało. Wstał! (:D) Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- Chce ci podziękować za wczorajszy wieczór. Fajnie się bawiłem.
- Nathan… to ja powinnam ci podziękować… - objęłam jego szyję dłońmi. Patrzeliśmy sobie w oczy. Po chwili jego wzrok powędrował na łóżko. Już się domyślałam, co chce zrobić. Szybko stanęłam mu na drodze.
- Y-ym. – pokiwałam przeciwnie głową.
- Osz ty… Już ja ci pokaże. – złapał mnie za nogi i przerzucił mnie sobie na plecy, a potem walneliśmy sobie na łóżko. Zaczęłam go spychać, ale coś nie miałam siły, bo ten odwdzięczył mi się łaskotaniem.
- Tak. Się. N.ie.  ro-bi!! – krzyczałam przez śmiech. Dobra, skoro on może mnie gilgotać, to ja go też. Jak postanowiłam tak zrobiłam.
-HA! Udało się! – zepchnęłam go na podłogę i zaczęłam uciekać na dół. Miałam nadzieje, że ktoś tam będzie, żeby mnie obronił (;p). Oo… jest Jay.
-Jay! Ratuj! – szybko schowałam się za loczkiem.
- Ey, ale co jest? – spytał zaskoczony.
- Nath chce mnie dorwać. – trzymałam się  dłońmi za jego bluzę.
- I co myślałaś, że Jay ci pomoże? – schodził po schodach mój chłopak.
- No wiesz… mogę jej pomóc.  – wyszczerzył zęby.
- Nie ładnie tak dwóch na jednego! – oburzył się.
- Nie ładnie tak chłopak na dziewczynę! – rzucił Jay. - Alex! Na niego! – zawołał i wskazał na Nathana.
Wzięłam szybko pierwszą lepszą poduszkę i zaczęłam nią lać chłopaka. Jay natomiast go obezwładniał.
- Wygrałaś Alex! Wygrałaś.
- Noo. Dzięki James za pomoc. – dałam mu buziaka w policzek.
-Ależ nie ma za co. Pamiętaj, jak coś to zawsze możesz mnie zawołać. – mrugnął do mnie okiem.
- Hello. Ja tu leże.… - odezwał się Nate.
- Wstawaj wariacie. – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam mu swoją dłoń. Kiedy już wstał przytuliłam się do niego. – Wybaczasz mi ten haniebny czyn?
- No nie wiem…  Zależy co za to dostane…
- Śniadanie?
- E tam… głodny nie jestem… Wole całusa.
- Ale masz wymagania… - pokiwałam głową i dałam mu buziaka w czółko. Co prawda musiałam stanąć na palcach, ale dosięgłam.
-To jeszcze nie to…
-Ja tu się staram, na palcach staje, a tobie jeszcze ma…
No i biedak nie wytrzymał. Wiedziałam o co mu chodzi. Chciałam się z nim droczyć… No ale coś mi nie wyszło… (:P). Normalnie musiałam mu ulec.
- Za trzy godziny wychodzimy! – krzyknął Tom, schodząc z góry.
- A gdzie wychodzicie, mogę z wami? – wtrącił Jay.
- A chcesz siedzieć sam? – dodał Tom.
- No przecież będę z wami…
- Ale to bardziej randka w czwórkę. – zaśmiał się wujcio Tom.
- Okej. – zrobił smutną minę Jay.
- Nie smutaj James. – podeszłam do niego i poklepałam go po plecach. – Jeżeli wieczorem nic nie robisz, przyjdź do mnie z Nathanem. – uśmiechnęłam się do Natha.
- Czemu?! – rzucił chłopak.
- A czemu nie… Bardzo chętnie przyjdę Alex. – uśmiechnął się do mnie Jay.
- To fajnie. 

__________________________________________________

Mam nadzieje, że rozdział się podoba.
Dedyk dla: 
patrycja ;)

Dziękuje za Wasze komentarze :*** 

Był ktoś może na premierze Przed Świtem cz. 2? :D 
Ja byłam... ♥
Tego uczucia nie da się po prostu opisać... 
Najgorsza była dla mnie myśl, że wizja Alice to prawda w 100%.
Ale na szczęście nie...  :) 
Dużo łez przelało się w kinie - i szczęścia i smutku. :( 
Szkoda, że to już koniec, ale za to mam nowych idoli. xD
 
Za tydzień na tym blogu powinien pojawić się rozdział, zawierający mega niespodziankę xD. 
 

8 komentarzy:

  1. narazie mi się podoba , ale zapraszam też do mnie , narazie zaczynam :)
    http://normalnienienormalnanajegopunkcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. śmieszne sytuacje i dobrze opisane, wiadomo kto jak się zachowuje. Więcej daj opisu momentami.
    Czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział zajebisty
    czekam na nexta
    życzę weny
    i zapraszam również do mnie:
    http://warzone-opowiadanieothewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem, że Twój blog jest na prawdę no suuuuuuuuuuper;) I podoba mi się to, że ni wszystko było od początku takie oczywiste;) JA się tam za bardzo nie znam, ale podobało mi się... czekam na następne rozdziały i życzę duuuużo weny ;) - zuzka4

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;)
    Zapraszam do siebie http://staygoldforever-twstorry.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam, więc zależy mi, żeby ktoś zaczął wchodzić. Przepraszam za spam..:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię :)
    http://chasingthesuntw.blogspot.com/2012/11/liebster-award-3-4-oo.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowalam cie :D
    http://opowiadanie-o-the-wanted.blogspot.com/2012/11/liebster-award-o_24.html?m=1

    OdpowiedzUsuń